W tym artykule zbieram opowieści o relacjach żydowsko-polsko-niemieckich w czasie drugiej wojny światowej. Publikuję tylko te relacje, które już wcześniej zostały opublikowane przez kogoś innego. Jeśli informacje zostały podane na Facebooku, to publikuję tylko inicjały autorów – nie wiem, czy nazwiska którymi posługują się na FB są prawdziwe.

Nie chce mi się użerać z różnymi redutami dobrego imienia, IPNami i podobnymi instytucjami, więc zainteresowanych relacjami polsko-żydowskimi w okresie II wojny światowej odsyłam do książki “Dalej jest noc” prof. Engelking i Grabowskiego. Nasze okolice niczym się nie różniły od innych terenów pod okupacją – byli ludzie którzy narażali swoje życie i swoich rodzin, ale również byli ludzie źli (bardzo źli).

Temat obozów pracy dla Żydów na terenie gminy, opisuję w oddzielnym artykule https://lopacinski.com/wordpress/?page_id=1490

Żydowska ludność gminy Nieporęt była stosunkowo nieliczna. Nie posiadam danych przedwojennych, ale w 15 lutego 1940 roku, według danych przedstawionych przez niemieckiego starostę warszawskiego, mieszkało 110 Żydów. W czerwcu liczba Żydów na terenie gminy zmiejszyła się do 97. Zamieszkiwali oni Zegrze Południowe, Nieporęt, Rembelszczyznę, Stanisławów. Po utworzeniu w listopadzie 1940 roku getta w Legionowie, nieporęccy Żydzi zostali do niego przesiedleni. [Szczepański, Zagłada ludności żydowskiej Legionowa str. 22].

1. Żydziak

Tekst pochodzi z książki Jacka Szczepańskiego “Ludność żydowska w Legionowie i jej Zagłada”Posterunkowy X granatowej policji.
Według wywiadu AK w 1943 r. zastrzelił on chłopca żydowskiego w Nieporęcie. Egzekucję wykonał z własnej inicjatywy za stodołą Jana Kosa, którego zmusił do zakopania zwłok dziecka. W związku z przygotowywaniem wniosku likwidacyjnego, AK przesłuchało świadków tego wydarzenia. Była to sprawa trudna, gdyż w warunkach okupacyjnego terroru bali się oni podpisywać zeznania. 15 lipca 1944 r. “Narew” meldował:W sprawie zastrzelonego przez posterunkowego z Policji w Zegrzu X, żydziaka lat od 12- do 14- przeprowadziłem dochodzenie we wsi Nieporęt. Świadkowie czynu posterunkowego X – oświadczyli, że widzieli jak X jesienią 1943 r. spotkał żydziaka i pędził go za stodołę Kosa Jana (Drożyzna) – Żydziak krzyczał – usłyszeli strzał, a potem wiedzieli, że tenże Kos zakopywał. Jednak samego faktu stwierdzenia odmówili przez podpisanie własnoręczne. Świadkami pędzenia żydziaka przez posterunkowego X byli: Kos Aleksander, Wróbel Piotr i Jan i jego żona, Kostrzewa Józef, Kos Jan, który żydziaka zakopał poza swoją własną stodołą. Nikt z wyżej wym. nie chciał podpisać ww. zeznania. Sam fakt zastrzelenia nie widział z ww. nikt, ponieważ nie chcieli patrzeć na widowisko śmierci (Archiwum AK, 14 VII 1944).Po tym meldunku dowódca III batalionu AK w Nieporęcie jednocześnie kierownik miejscowej szkoły por. Bronisław Tokaj przesłał do szefa wywiadu AK w Legionowie – sędziego Zygmunta Gdowskiego, następującą notatkę:

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że post. X zastrzelił żydziaka. Ludzie boją się dać podpisów, ale widzieli i jak twierdzi Narew po przeprowadzonym badaniu, jeden z nich zaraz po zastrzeleniu na swoim polu zakopał zastrzelonego. Woźny III (Archiwum AK, 15 VII 1944).Po wojnie wobec policjantów granatowych z Legionowa toczyły się procesy, niektórych skazano na karę więzienia za szmalcownictwo. Postawy legionowian wobec wysiedlania getta i Zagłady Żydów były zróżnicowane. Wielu im współczuło, choć tylko niektórzy odważyli się zaryzykować życiem i przechować obywateli żydowskich w swoich mieszkaniach. Inni, skupieni na trudach codziennej egzystencji nie interesowali się ich losem. Wreszcie zdarzali się mieszkańcy, którzy wyłapywali Żydów i wydawali ich Niemcom w zamian za korzyści materialne.

2. Żydzi w Józefowie

Tekst opublikowany na gminnym forum na Facebooku przez G.A. – lekko zredagowany.

Kiedyś od starszych mieszkańców Józefowa dowiedziałem się, że jakaś pochodząca z Warszawy rodzina żydowska ukrywała się na terenie tej kolonii, a dokładnie w okolicy sadzawki/bajorka na tyłach zabudowań przy ulicy Wyścigowej. Podobno pomagał im ktoś z rodziny Kostro, m.in. dostarczał jedzenie i lekarstwa. Pewnego dnia ktoś z mieszkańców Józefowa doniósł o tym niemieckim żandarmom, ale zanim ci się pojawili na miejscu, ktoś inny w ostatniej chwili ostrzegł tę rodzinę, która na szczęście zdążyła się ukryć w innym miejscu.

Chodzi o rodzinę Kostro z Józefowa, z której pochodziło dwóch rodzonych braci – Marian i Henryk Kostro. Rodzina Henryka mieszkała w Józefowie przy ulicy Strużańskiej, zaraz koło przystanku autobusowego, niedaleko starego cmentarza. Kiedyś mieli tam pszczoły i ze dwie szklarnie. Poza tym Henryk Kostro zajmował się ziołami. Miał u siebie skup, a nawet chyba małą suszarnię. To od nich znałem tę historię [GA].

3. Łąki Radzymińskie

Na Facebooku pana W.S. oraz na gminnym forum na Facebooku opublikowana została informacja o pani Pisarkowej z Łąk Radzymińskich, która w 1942 r. z litości ukryła zbiegłego Żyda, za co zapłaciła życiem swoim i swojego kilkuletniego dziecka.

4. Izabelin I

W komentarzu do postu na gminnym forum na Facebooku pani A.K. napisała, że mama jej teściowej w Izabelinie, ukrywała przez chwile w stodole Żydówkę z dzieckiem.

5, Izabelin II

Przez prawie rok, ukrywano w Izabelinie młodą żydowską rodzinę z małym dzieckiem. Niestety w pewnym momencie o ukrywanej rodzinie dowiedzieli się sąsiedzi. W skutek tego, aby nie narażać gospodarzy, rodzina ta opuściła kryjówkę i wkrótce po opuszczeniu kryjówki, została zastrzelona przez Niemców na Strużańskiej w okolicach Strugi i tam pochowana. Ta historia została opowiedziana przez osobę, która ukrywała tą rodzinę, a opowieść została nagrana – niestety nie zostało to na razie opublikowane, wiec wspominam o tym bardzo zdawkowo.

6 Zegrze Południowe

Fragment relacji Konrada Karpińskiego z Archiwum Historii Mówionej

W 1942 roku zaczęli przywozić wozami z terenu gminy Nieporęt Żydów. Zamykali ich vis-à-vis naszego sklepu [sklep spożywczo-kolonialny założony w 1940 roku przez ojca p. Konrada Karpińskiego w Zegrzu Południowym], tam był posterunek policji, a z tyłu domu, od strony łąk, było pomieszczenie, gdzie było zrobione więzienie. Tam były chyba ze dwie cele. Tam przechowywali Żydów. Przyjeżdżała żandarmeria i tych Żydów rozstrzeliwała. Ponieważ przed Narwią były dwa wały ochronne między jeziorem, myśmy na wale przyglądali się rozstrzeliwaniu Żydów. Tam [zostało rozstrzelanych około trzydziestu osób pochodzenia żydowskiego]. Później chodziliśmy, oglądaliśmy ich, jak byli zabici. Między innymi byli tam znajomi Żydzi o nazwisku Kon. Jeden z nich chodził ze mną do szkoły przed wojną. To był chłopak w moim wieku. Też został zastrzelony, [leżał] z boku, widocznie chciał uciekać. Wtedy nasza policja [granatowa, której] Kozłowski był komendantem, zapędziła nas, żebyśmy wykopali dół. W tym miejscu była oaza porośnięta wikliną, w środku było mokradło, trochę wody było, tak że teren był bagnisty. Tam żeśmy doły kopali i [zakopywaliśmy zabitych] Żydów.

Pewnego razu przywieźli z terenu gminy jedną Żydówkę. To już było na samym końcu, w 1942 roku. Okazało się, że to była sąsiadka mojej mamy. Jak mama była jeszcze panną, kolegowały się ze sobą. Natomiast siostra tej sąsiadki przyjęła chrzest i wyszła za Polaka, za faceta o nazwisku Wilgos. Pamiętam do dzisiejszego dnia, bo ta „przechrzta”, przetrwała i podczas okupacji niemieckiej kolegowałem się z jej córkami. […] W nocy przyjechali Żydzi, niby na tym terenie nie było Żydów, wyłapywali ich, a jednak Żydzi mieli jakieś kontakty. Przyjechało trzech Żydów i w rozmowie z policjantem chcieli ją wymienić na starszą Żydówkę. To się nie udało. W chwili, kiedy przyjechała żandarmeria, Żydówka poprosiła żandarma, żeby weszli do sklepu, do mojej mamy. Zaczęła się żegnać z mamą, płakać. Zostawiła mamie tak zwaną jesionkę, to była chusta gruba. Mama poprosiła mnie, żebym wpadł do sąsiadki w następnym domu. To była żona Urbaniaka, pochodziła z Bydgoszczy czy z Torunia, znała język niemiecki. […] Ona przyszła, ale nie mogła uprosić [żandarma]. Zabrali [Żydówkę], wywieźli [i rozstrzelali poza Zegrzem]. […] Niektórzy twierdzili, że ją pochowali od Zegrza jakieś dwa kilometry za wiaduktem kolejowy, to jest stacja Wieliszew. Tam ją podobno w lasku rozstrzelali. [Nie mogliśmy odnaleźć miejsca pochówku]. Po wojnie byłem wzywany [do sądu] na świadka, bo rodzina wytoczyła proces wójtowi. Chodziłem na świadka, na okoliczność tego, że ona była pobita, a oskarżenie było takie, że ją wójt pobił.

Zegrze Południowe

Informacja z książki Jacka Szczepańskiego str. 49

Z „Kwestionariusza o egzekucjach masowych i grobach masowych” sporządzonego we wrześniu 1945 r., wynika, że 54 osoby narodowości żydowskiej zastrzelono w Zegrzu Południowym za posesją Witkowskiego. Na miejsce kaźni przywożono je sukcesywnie z najbliższych okolic.